piątek, 28 czerwca 2013

And my heart slows down...

No i po zakończeniu. Wakacje, hura!
Kogo ja oszukuję, wcale się jakoś nie cieszę. Po prostu tego nie czuję.
Za to czuję smutek i lęk. 
Boję się po wakacjach wejść do szkoły ze świadomością, że nie zobaczę już tam niektórych osób.
To jest straszne. Tak bardzo przywiązałam się do ich obecności... 
Teraz nie wyobrażam sobie tego. Za dużo wspomnień, za dużo myśli.
Jednym słowem już jest PUSTKA.
Której nikt nie jest w stanie wypełnić. 
Co z tego, że nie zawsze kontakt był dobry, chociaż widok, widok do którego tak przywykłam był miły.
Kilka przelotnych spojrzeń, kilka wymienionych uśmiechów. Wolałam szczerze to niż nic.
A teraz nastał koniec. Myślałam, że tak jak dziś będzie dopiero za 2 lata. Pozory mylą.
Czas nie leczy ran, w żadnym wypadku. On niby przyzwyczaja do bólu który i tak nie przestanie istnieć.
Mam mętlik. Nie chciałam, żeby tak wyszło.
Nowy rok szkolny miał być odmianą, miałam wszystko naprawić. 
Nienawidzę pożegnań, ostatnie słowa, ostatnie spojrzenie, ostatni widok, ostatni raz.
Jak to mówią świat jest mały, zobaczymy się na pewno. Ale jedno pytanie, kiedy?
Kolejna rozsypka, teraz dopiero widzę że mi zależy naprawdę.
Trzeba iść dalej, będzie ciężko. Widocznie tak miało być.
Chodziło o to, żeby przygotować nas do życia prawdziwego.
Potem pojawią się nowi ludzie, nie zastąpią nam starych, ale to też będzie nowy rozdział, może lepszy, może gorszy, też odegra jakąś rolę w naszej historii. Trzeba widzieć dobrą stronę każdej sytuacji, żeby trochę zmniejszyć cios jaki zadał nam los. 
Teraz tylko gra pozorów.


Dziękuję za wszystko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz